wtorek, 13 stycznia 2015

Część 3.

                                              ***

- Mogę do niej iść? - próbuję się podnieść ze szpitalnego łóżka.

- Andrzej, bardzo Cię proszę. Już to przerabialiśmy chyba, tak? Masz leżeć. Le-żeć. Mam to jeszcze przeliterować, skoro sylabowanie nic nie daje? - Karol kręci z dezaprobatą głową.

- Stary, proszę Cię, nie zachowuj się jak moi rodzice, okej? Muszę do niej iść. Porozmawiać. Dowiedzieć się cokolwiek..

- Nigdzie Cię nie puszczę. Koniec kropka. Jak tak bardzo chcesz mogę ja pójść w zamian.

Uśmiecham się lekko, tyle powinno mi wystarczyć.

- Idź. Proszę. I wróć z jakimiś informacjami szybko. Bo ja tu fisia dostanę.

Rozglądam się wokół. Od czterech miesięcy leżę w tym przeklętym szpitalu po przebudzeniu. Udało mi się nauczyć ponownie mówić, ale z poruszaniem nie jest łatwo.. Nikt nie chce mi nic powiedzieć o Blance. Wiem jedynie, że żyje i jest w tym samym szpitalu co ja. Codziennie próbuję coś wyciągnąć od lekarzy, wysyłam tam rodziców, ale nigdy nic. To takie frustrujące. Tęsknię za nią. Za jej spojrzeniem, za jej uśmiechem. Dotykiem, czułym pocałunkiem. Wszystkim.

- I co? - widzę, że Kłos pojawia się w drzwiach.

- Niestety, nic się nie mogę dowiedzieć. Nawet na jakim oddziale leży. Tutaj nikt nic nie mówi, to wkurzające - siada ponownie na krzesełku.

- No co ty nie powiesz - burczę pod nosem. - Nie możesz tak po prostu przejść się po salach? Podać się za krewnego, cokolwiek?

- Proszę Cię, niestety, znają mnie już tu. Nawet jeśli nie przez przebywanie u Ciebie, to gdzieś im w telewizji mignąłem. Niestety, takie życie gwiazdy - lekko się uśmiecha - ale nie mniejszą gwiazdą jesteś ty. Co powiesz na obejrzenie jakiegoś meczu? Przyniosę lapka z auta i coś puszczę, hm?

Kiwam nieznacznie głową, więc on automatycznie wstaje i powoli kieruje się w stronę drzwi. Kiedy tylko się za nim zamykają, odnajduję wzrokiem bez problemu wózek. Co prawda nie stoi tak blisko, ale czemu nie próbować? Znajduję obok dwie kule do chodzenia. Sprawnie podnoszę je i łączę paskiem od szlafroka. Choć nie jest to zbyt trwała konstrukcja, liczę na to, że wystarczy chociaż, żeby przyciągnąć go do łóżka. Nakierowuję powoli stworzonym przedmiotem na mój obiekt zainteresowania. Trafiam w kółko. Obręcz z kuli udaje mi się umieścić w szprychach i powoli przyciągnąć go do siebie. Bingo! Szybko czołgam się do brzegu i swoje bezwładne nogi kładę na podnóżku. Kończę całą wyprawę i ile sił w rękach, które ćwiczę od momentu wybudzenia ze śpiączki, przesuwam po kółkach, byle szybciej stąd wyjechać. Jadę od sali do sali, szukam jej. Staram się przemykać w miarę niezauważalnie. Tak łatwo nie odpuszczę. Dwunasta sala z rzędu i wciąż nic. Wjeżdżam już właściwie ze zrezygnowaniem do trzynastej. I to jest to, czego tyle szukałem. Nie mogę w to uwierzyć! Widzę ją, leżącą, wygląda tak beztrosko. Obok niej siedzą jej rodzice, trzymają za ręce i coś mówią. Nagle mnie zauważają.

- Co ty tutaj robisz?! - wstaje jej ojciec i kieruje się w moją stronę.

- Musiałem ją znaleźć. Co z nią? Jak się czuje?

- Wyjdź. Natychmiast opuść to cholerne pomieszczenie, rozumiesz?! Nie chcemy Cię tu widzieć. Ani ja, ani moja żona, a już tym bardziej Blanka nie potrzebuje Twojej obecności. Wynoś się! - popchnął lekko mój wózek.

- Dlaczego tak się Pan zachowuje? Co ja zrobiłem? - łzy napłynęły mi do oczu jak tylko patrzyłem w stronę swojej ukochanej.

- Co zrobiłeś? Jeszcze się pytasz? - prycha - Nosz mnie szlag zaraz jasny trafi. Jesteś taki głupi, czy głupiego tylko udajesz? Żegnam.

Wywiózł mój wózek na korytarz i zamknął za mną drzwi.

                                                     ***

- Cóż, muszę przyznać, że nie jest to coś, czym powinienem i miałbym się chwalić. Możemy pominąć to pytanie? - pytam z nadzieją w głosie.

- Dlaczego? - wydaje się podekscytowana, że znów na coś trafiła.

- Miałaś nie pytać.

- Ale..

- Teraz ja zarządzam przerwę.

Wstaję i kieruję się do sypialni. Kładę się na łóżku. Te cholerne wspomnienia wróciły i nie chcą mnie opuścić.

- Co się ze mną dzieje?! Przecież jeszcze niedawno potrafiłem sobie ze wszystkim poradzić, zapomnieć.. A może ja tak naprawdę nigdy nie pogodziłem się z zaistniałą sytuacją? Z tym, że Blanki tu nie ma, że nie wiadomo, czy w ogóle żyje i gdzie przebywa? - znów głowa zaczynała mnie boleć tak mocno, że nie dało się tego wytrzymać.

Podchodzę do szafki, na której stoją różne zdjęcia. Ciągle ich stamtąd nie zabrałem. Może też dlatego, że lubię patrzeć jak bardzo zmienia się świat. Widzę fotki Włodiego, Kłosa, Oli, Rodziców, a na samym dole ostatnie wspólne zdjęcie z jakiejś imprezy. Obok zaś ciągle widnieje czerwone pudełeczko, które miałem przy sobie feralnego wieczoru. Czeka. Tylko jeszcze nie bardzo wiem na co. Ciągle może po prostu łudzę się tym, że Blanka od tak wejdzie do mnie do domu, powie, że tęskniła, a ja przed nią klęknę i zrobię to, czego nie zdążyłem wtedy.

Otwieram je nieśpiesznie, wyciągam z opakowania. Kilka razy obracam w dłoni i wkładam na miejsce. Przejeżdżam palcem po jedwabnym wnętrzu czerwonego opakowania. Zamykam je i staram się pozbierać. Nie mogę być aż tak sentymentalny, w końcu jestem facetem. Twardym jak skała. Zbieram się i ponownie wracam do pokoju, w którym czeka dziennikarka.

Jak ona miała na imię? Ach, tak - Klaudia. Skupiam się po powrocie wyłącznie na jej rysach twarzy, są tak bardzo podobne do tych blankowych.. A co gdybym teraz zaczął z nią.. Cholera, co ja wygaduję?! W myślach właśnie przywalam sobie z całej siły w twarz na otrzeźwienie i wracam do rzeczywistości.

- Ochłonąłem. Możemy wrócić do tematu sportu, czy coś? - pocieram brodę, licząc, że zawiera jakąś czarodziejską moc, która sprawi, że tak się stanie.

- No dobrze, oczywiście.

Chociaż tyle. Dziękuję w duchu, że mogę trochę odsapnąć od cięższych tematów.

- Co powiesz nam na temat okresu powypadkowego? Co poza rehabilitacją i powrotem do zdrowia robiłeś? Jeśli dobrze pamiętam, wybrałeś się nawet na wakacje zagraniczne?

Okej, pytanie proste, bez jakiś większych problemów mogę na nie odpowiedzieć. Uczy się skubana, może jednak nie jest aż tak głupia, na jaką wyglądała jeszcze kilka minut temu?

- Owszem. To był właściwie również element rekonwalescencji. Musiałem odpocząć psychicznie przede wszystkim od tego szumu wokół mnie. Dało mi to później poczucie odcięcia od świata. Zarówno tego prywatnego jak i medialnego. Po wypadku nie mogłem się opędzić od ciągłego nagabywania przez wszelkie instytucje, na co wówczas nie miałem chęci. Dwumiesięczne wakacje we Włoszech przyniosły oczekiwany efekt - uśmiecham się na samo wspomnienie tego odpoczynku.

                                                     ***

Morze, piasek, słońce, wspaniałe chwile. Odpoczywam, nie musząc martwić się o nic. Przyjazd z Włodarczykiem był strzałem w dziesiątkę. On trenuje na piasku, ja się wyleguję i codziennie chodzę na siłownię, robię co powinienem. Dzięki starym, reprezentacyjnym kontaktom docieram także na sportową halę, oddaloną o jakieś 30 km od mojego miejsca pobytu, gdzie do sezonu szykuje się jedna z włoskich ekip.

- Cześć stary, miło Cię widzieć - przed obiektem, do którego zmierzam wita się ze mną Kurek, który załatwił mi możliwość chociaż podglądnięcia ich treningu i skorzystania z sali.

- Mnie też. Dzięki za to wszystko.

- Daj spokój, nie ma sprawy. Chodź, zaprowadzę Cię na małą salę. Tu na szczęście nie ma wścibskich dziennikarzy i tego wszystkiego co w Polsce. Mam nadzieję, że trochę tu odpoczniesz, no i że potrenujesz, żeby wrócić.

- O wracaniu jeszcze nie myślę, bo pełnej sprawności brak, ale tak bardzo ciągnie mnie do piłki, że muszę chociaż chwilę spędzić tam. Od prawie półtorej roku nie miałem jej w rękach.

- Rozumiem, rozumiem. Chodź, jeszcze zdążymy się nagadać - zaśmiał się i wziął mnie do środka.

Co prawda po włosku niewiele rozumiałem, ale Bartek błyskawicznie załatwił co trzeba i zabrał na mniejszą salę treningową.

- Jakby coś, możesz do nas wpaść. Wystarczy korytarzem do końca i w lewo. Zawsze chętnie Cię przyjmiemy.

- Dzięki.

I zaczęła się wówczas dobrze ponad dwumiesięczna, włoska przygoda, która poprawiła chyba wszystko, co mogła poprawić. Fizycznie, psychicznie i właściwie postawiła mnie na nogi.

                                                       ***

- Zdradzisz nam, co tam robiłeś i z kim byłeś?

- Z Wojtkiem Włodarczykiem. A co się robi na wakacjach? - uśmiecham się.

- Nie wiem co ty robisz, ale ja bynajmniej leżę plackiem na plaży i się nie ruszam.

- No widzisz, to zapewne wyglądało to wszystko podobnie.

- Trzeba przyznać, że wróciłeś opalony, co do tej pory widać. Czyżbyś tam poznał piękną Włoszkę i z nią tyle leżał na piasku godzinami?

Uch i znowu zaczyna się to samo.

____________________________________________________________

Witam Was serdecznie i mam nadzieję, że jesteście ciągle ze mną :) Dajcie znać co jest okej, co trzeba poprawić, bo mimo mojego "doświadczenia" to już trochę rzeczy się pozapominało.

No nic, komentujcie i ten.. BĄDŹCIE PO PROSTU! :)

A, no i wstawka od mojej kochanej i wyjątkowej Pani X., która miała mi pomóc w rozdziale (pisownia oryginalna - jakbyście coś z tego zrozumieli - to przetłumaczcie!) : "Hsidhakdksi ahdjdixbsb sjdjdicjdjc  djdndjdjdjxh shdjsoab sjsjebu sjs sjendn svsksos sjdndjd djdnshs xidbd dusnd gjsa slavro sn alenzpenla dksldbshs sidns s djaow d kw knsnd s al s s hajajs ahauwoa sjqoqbw aoabsisna aowmens apqiebdb" - Dziękuję kochanie, jesteś wręcz niezastąpiona :*

Buziole i do następnego!

 PS wiecie, że już ponad dwa lata piszę? Masakra, jak ten czas leci..

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobrze, że podpisałaś, nie jak niektórzy... :D Tam na końcu widnieje 'aowmens'. Wkradł się błąd, miało być 'a womens'. Czyli coś o kobietach :D
      A i ten, no, rozdział całkiem całkiem. Dobrze, że Majeczka poszła do 'bjata' :P
      Buziooole :*

      Usuń
  2. No no no. <3 Ej, jak fragment z Kurkiem był fajny, dawno o nim nie słyszałam w Twoich opowiadaniach... No ciekawe, co z tą Blanką się stało. Bo skoro przeżyła wypadek, to albo się rozstali albo nie wiem. Chyba już mam na dzisiaj dosyć myślenia, bo nauka to jednak wykańcza. Trzymaj się, kochana! I dużo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany ale wścibska ta dziennikarka... Ja rozumiem dziennikarską dociekliwość ale Klaudia to już chyba przesadzila...
    A co sie robi na wakacjach.... Odpoczywa a po tak trudnym okresie szczególnie (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Spoko rozdzial:-) ciekawe co z ta Blanka?moim zdaniem jezeli by sie wybudzila ze spiaczki to powinna szukac kontaktu z Andrzejem.przeciez sie kochali...a moze ona ma amnezje,albo ja rodzice oklamali ze Wrona nie przezyl?maja tyle gniewu do niego o ten wypadek ze wszystko jest mozliwe.....Czekam na kolejne czesci z niecierpliwoscia.Pozdrawiam cieplutko:-) :-) buziole:-* Dorota

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny :)
    Jestem ciekawa co się stało z Blanką, mam nadzieję, że w najbliższym rozdziale się to wyjaśni :) czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się! :)
    Blanka? Hej? Co z nią? Gdzie jest? Ja i Andrzej się pytamy :) Budujesz napięcie i to mi się bardzo podoba!
    Klaudia ociupinkę mnie irytuje...jej pytania są ciężkie dla Wrony, a już i bez nich jest z nim niezbyt ciekawie ;(
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na czwórkę :)
    http://corkalincolna.blogspot.com/
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdzial,w koncu nadrobilam zaleglosci ;-) zapowiada sie bardzo ciekawia historia, zastanawiam sie co stalo sie z Blanka i czy ta dziennikarka bedzie w przyszlosci moze z Andrzejem :-) a teraz czekam na kolejny rozdzial z niecierpliwoscia buziaczki Gosia :-*:-D

    OdpowiedzUsuń